Może wam się wydaje, że to takie nic? że to jest sprawa dla kobiet, które idą do pracy i muszą się postawić na spotkaniu? Parę przykładów jakie kłopoty możemy mieć z tego powodu:
- obiecujemy coś 2 osobom w tym samym momencie, potem oczywiście kogoś musimy gorzko rozczarować
- mówimy, że zrobimy rzeczy, a z góry wiemy, że nie zrobimy (kiepska strategia na dobre relacje)
- robimy wszystko dla wszystkich a potem jesteśmy zupełnie wykończeni/nie mamy czasu dla siebie/albo
- jesteśmy rozczarowani, że ta druga osoba tego nie odwzajemnia, to się łączy z:
- nie ujawniamy swoich potrzeb- nie ma więc najmniejszych szans, by ktoś je kiedykolwiek spełnił- nikt nie czyta w twoich myślach!
- najgorsze jest to, że jeśli funkcjonuję tak przez lata (jak np. osoby z zaburzeniem osobowości zależnej) to mogę nawet nie znać swoich potrzeb,
- albo zbieramy te wszystkie zadry i w końcu wybuchamy, albo się oddalamy. Czyli szykujemy sami święta, a potem siedzimy naburmuszeni podczas kolacji i się nie odzywamy (oddalenie) lub robimy straszną awanturę, że: ja tu haruję jak wół a ty nic, ewentualnie bierna agresja: chodzę o narzekam cały czas pod nosem, stękam, że mi ciężko, hałasuję talerzami i mam nadzieję że ktoś się domyśli, że potrzebuję pomocy.
- mogę od lat doznawać przykrości od wujka Heńka, który mówi do mnie pulpeciku (mnie rozrywa w środku z bólu, a on nawet tego nie wie, bo myśli, że to słodkie).